Niestety następna ruina i to bez widoków na szybką poprawę obecnego stanu.
Pierwotnie w tym miejscu usytuowany był średniowieczny zamek myśliwski, który użytkowali książęta świdnicko - jaworscy.
Pałac w Gogołowie został wybudowany w 1538 r. o czym informuje tablica z herbem rodziny von Nimptsch umieszczona po stronie zachodniej budowli.
W połowie XVI w. pałac wraz z dobrami przejęła rodzina von Hochber, która zarządzała nimi aż do zakończenia II W.Ś. dlatego w tytule widnieją dwa nazwiska, bo co prawda Nimptsch byli budowniczmi, ale Hochbergowi praktycznie od początku nim zarządzali.
Po raz pierwszy pałac został zmodernizowany już w 1592 r. kiedy to nadano mu typowego renesansowego kształtu.
Następna modernizacja doszła do skutku na początku XVIII w. i była prawdopodobnie wymuszona zajściami z czasów wojen trzydziestoletnich kiedy to obiekt dość mocno ucierpiał.
Ostatnia już nie modernizacja, ale właściwie przebudowa miała miejsce w 1894 r. Właściwie nie zmieniła ona kształtu zewnętrznego budowli, ale wnętrze zostało prawie całkowicie zmienione.
Po wojnie w obiekcie mieściły się mieszkania dla pracowników miejscowego PGR'a, ale po latach niedofinansowania pałac ulegał coraz większej degradacji, aż w 1982 r. spłonął dach wraz z całą więźbą, co doprowadziło do prawie całkowitej ruiny.
Obecny stan pałacu, to agonia i aż się serce kraje, że obiekt po pięciuset latach bytu z widocznymi fragmentami sgraffito i ciekawą architekturą został doprowadzony do takiego stanu.
Widok od strony wschodniej.
Tu za plecami mamy resztkowe ślady parku ze stawem, ale tego nie będę Wam pokazywał, żeby Was już całkiem nie dołować.
Przechodzimy na część południową.
Wejście główne do pałacu. W zwieńczeniu mansardy widać pozostałość po tarczy zegara.
Pod okienkiem poniżej kartusz herbowy, prawdopodobnie z herbami rodziny von Hochberg.
Kartusz herbowy z bliska.
Nad gankiem również znajduje się kartusz herbowy.
Ganek z bliska.
Pozostałość po balkonie. Widać piękne, kamienne tralki, a na ścianie obok pozostałość po sgraffito.
To już strona zachodnia.
Właśnie tu znajduje się kartusz herbowy o którym wspominałem na wstępie, na którym widnieje data budowy pałacu.
Tylko rzut oka na część północną, ponieważ znajdują się tu prywatne domostwa, a nie lubię biegać komuś po posesji bez jego zgody.
Mimo zniszczeń jest jeszcze wciąż co podziwiać ... szkoda, że pewnie już nie za długo ...
OdpowiedzUsuńNiestety masz rację. Coraz gorzej to wygląda i nie wiem jak długo jeszcze pociągnie :(.
UsuńPodobno mieszka tam jeszcze Jan Pilarczyk zwany "Hrabią". Niestety pałac wymaga sporo funduszy na odbudowę. Gdyby zebrać taką forsę to może dałoby się odbudować ten piękny pałac.
OdpowiedzUsuńPo wojnie około 1950 do wczesnych lat siedemdziesiątych w pałacu mieszkali moi krewni Sowa Julian z rodziną, prowadził bardzo duże gospodarstwo, stajnia- konie, świniarnia- świnki, drób, krowy, miał dużo hektarów pól, oprócz zboża i pszenicy, buraki cukrowe. Jako dziecko zapamiętałam aleje z czereśniami. Pamiętam dożynki, pamiętam piękną salę balową, która była na pietrze, natomiast z sali schodziło się na dól do alkowy, była tam też kuchnia, spiżarnie.Staw po drugiej stronie pałacu był jak na tamte czasy zadbany, pływały kaczki. Mój stryj Julian dbał o pałac i jego otoczenie, był bardzo dobrym gospodarzem. Sądzę, że wszystko zaczęło popadać w ruinę po wyjeździe mojej rodziny, co było wynikiem ówczesnych uwarunkowań prawnych. Byłam w ostatnich latach kilka razy, tak z sentymentu i z łezką w oku, żal jak teraz niszczeje. A można było ten przepiękny pałac uratować.
OdpowiedzUsuń